Kiedy w '98 mieszkałam na Grochowie (lub Pradze Południe, jak kto woli), bałam się wsiadać w tramwaj 26, bo przejeżdżał obok Ząbkowskiej i Wileńskiego. Ciemno, straszno, ostra dilerka. A dziś? Centrum handlowe, Ząbkowska kwitnie, już nawet na Brzeskiej sporo się ruszyło. Dzielnica knajpiana i kulturalna pełną gębą. Na imprezę? Na 11 Listopada. Do galerii? Na Inżynierską albo Brzeską. Do teatru, na koncert? Na Otwocką, Markowską, 11 Listopada, Ząbkowską. Jeśli do knajpy, to wiadomo, że najpierw na róg Wileńskiej i Zaokopowej ;)
No właśnie - Wileńska. Ulica ważna niezmiernie. Z monumentalnymi wręcz budynkami PKP, z maleńkimi sklepikami pamiętającymi jakieś zamierzehłe czasy, z Green Establishment, które zaczęło praską ofensywę modową. Piękna i trochę podupadła jak większość ulic za Czterema Śpiącymi. Pieniędzy na modernizację praskich ulic jest mało, ale pomysłów dużo. Post piszę w związku z tekstem w szanownej GW
Zachęcam do lektury. Dziś na Wileńskiej będę oczywiście.
Biret-Ingá, 21
4 miesiące temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz