sobota, 6 listopada 2010

Pałacyk a sprawa Pragi

sobota, 6 listopada 2010
Odbyła się konferencja. Zorganizowana przez grono entuzjastów zmian na Pradze. Ludzi, którym na sercu leży dobro tutejszych zabytków.
Bo Praga to nie tylko menelia i klimatyczne knajpki, ale też jedna z najstarszych części Warszawy, gdzie na każdym kroku, niestety - sypią się zabytki.
Obok Pałacyku Konopackiego mieszkam. Woda leje się przez niezabezpieczony dach, ściany namakają. Okna są zabite dechami. Wiele lat temu wyprowadził się stąd ostatni ktoś, kto zamieszkiwał ostatnie piętro. Teraz w ogrodzie mieszka tylko piękna biała kotka.
Latem odbył się KNOT, o czym na blogu doniosłam. Na Knocie poznaliśmy Natalię, która zaprosiła nas do uczestnictwa w grupie deliberującej nad tym, co z Pałacykiem można zrobić, jak to zrobić jak najtaniej i najciekawiej. Po trzech miesiącach spotkań i wymianie maili została zorganizowana ta minikonferencja. Przyszła pani ENK i pan Bu w za krótkim krawacie (ponieważ nie lubię, pozwalam sobie na prywatne ukąszenie). Dowiedzieliśmy się, że owszem, Pałacyk jest zabezpieczony przed zgniciem i rozsypaniem się. Że zostało już wysłanych wiele wniosków o dotacje unijne na remont Pałacyku, w tym ostatnio jeden z propozycją, aby przeznaczyć go "na cele muzealne" (tak zostało powiedziane, słyszałam, potwierdzam - pan Bu dementował oczywiście). No i że uwaga, najważniejsze - na remont Pałacyku potrzeba 30 milionów!
Na to oburzyli się architekci i konserwatorzy, m.in. Małgorzata Pastewka, która pracuje przy rewitalizacji budynku przeznaczonego na Muzeum Warszawskiej Pragi. Ktoś odezwał się, że za tyle można wybudować 70-metrowy apartamentowiec w wysokim standardzie ("Wiem, bo pracowałem ostatnio nad takimi projektami"). No, ale dowiedzieliśmy się też, że tutaj też ekspertyzę wykonali "profesjonaliści".
I nie wiem, co teraz?
Chciałabym, żeby doszło do oficjalnej konfrontacji, żeby ta "ekspertyza" została zweryfikowana. Przynajmniej tyle. Żeby - jak zauważył pewien konserwator - nasze wnuki nie sprzedawały ostatnich zabytkowych cegieł z Pałacyku.
I żeby ktoś odpowiedział mi na pytanie, jak dziurawy dach, przez które leją się hektolitry wody, można uznać za zabezpieczony.
Pytam też, po co się starać - przygotowywać plany, mieć pomysły, robić projekt architektoniczny (wszystko zaprezentowane na konferencji), skoro i tak to wszystko na nic, bo nikt nie słucha?
Paranoja goni paranoję.
Może zacząć choć od uratowania tego słupa elektrycznego? No, chyba że na to potrzeba z 10 milionów. To przepraszam, nie wiedziałam.

1 komentarze:

jarrko

Szkoda pałacyku, za parę lat on się rozleci na kawałki. I może komuś o to właśnie chodzi, działeczka atrakcyjna, narożna...
A ten słup jest piękny, tylko w podobnym stanie. Może jego chociaż uratować?

Prześlij komentarz

 
◄Design by Pocket, BlogBulk Blogger Templates. Distributed by Deluxe Templates