Z 2009 już tylko proch i pył zostały.
Na Praszce wiele się zmienia, a ja jakoś nie miałam czasu, żeby napisać o wszystkim. No to takie małe podsumowanie.
Jeszcze jesienią Urząd m.st. Warszawy wywiesił na jednym z budynków przy 11 Listopada plakacik zachęcający do praskich lokalizacji. Czego tam nie było? Mój ulubiony zakład fryzjerski z właścicielką ogarniętą malarską pasją, na którym widnieje szyld: Strzyżenie tylko głowy. Sens Nonsensu, czyli ulubiony pub z grzanym winem z malinówką, które działa okrutnie szybko i podstępnie. Dzięki niemu na jeden wieczór stałam się Panem Gumą, którego figurka przygarbiona stoi na rogu Czynszowej i Stalowej. Wczoraj byliśmy go poklepać po okrągłych plecach.
Efektem starań nie tylko szanownego urzędu było z pewnością pojawienie się... pierwszego na 11 Listpada sex shopu, który rozpoczął ostatnio sprzedaż "rozweselaczy". Brawo! Sukces pełną gębą. Czekamy jeszcze na kebaby i studia tatuażu z rogu Zielnej i Królewskiej. Gdzieś się biedaczki przecież przenieść muszą, a tu potencjał jest.
Nie napisałam też o wyburzanej zajezdni tramwajowej. Ale może zaliczę to do kategorii: "nie piszemy o...", bo tu już naprawdę ręce opadają. Podobnie jak w przypadku wielu praskich kamienic, które chyba mają tworzyć "klimat", bo do celów mieszkaniowych za chwilę nie będą się nadawać na bank.
Nie napisałam też o wspaniałych ozdobach kamiennych stworzonych przez tę pracownię
http://www.kamienikon.jaaz.pl/page/article/28 Jedna z nich jest przy Siedleckiej, a druga, dziewczynka z kwiatkami, przy Równej.
Nie napisałam też o mieszkańcach z ulicy Stalowej, którzy stworzyli taką stronę:
http://www.stalowa.warszawa.pl/news.php Fajnie by było, gdyby więcej ulic praskich miało swoje strony, jest tutaj tyle ciekawych miejsc.
Nie napisałam o praskich zwierzętach, żyrafie przy zoo, i żubrze w parku Praskim, ale przyjdzie na nie czas.
Chciałam napisać o nowym klubie o skomplikowanej nazwie
http://przestrzeninzynierska3.blogspot.com/
Bo wczoraj miałam tam być pierwszy raz, a tu wrota zamknięte. No i znowu wylądowaliśmy w Sensie Nonsensu. No i zapomniałam, że moim ulubionym ciastkiem jest marlenka, którą w SN można zjeść. O!
I jeszcze o tym, że mamy nowych sąsiadów, z czego się cieszę. I że raz nawet było sąsiedzkie spotkanie w piekarni Oskroba, w której robią najlepszy na świecie chleb "wiejski". I to też warto wspomnieć.
Ale o tym wszystkim i jeszcze o innych rzeczach napiszę już w 2010.