Pogoda wiadoma: opady największe w ostatniej dziesięciolatce, wszędzie jakieś sople, jakieś zaspy, dominuje krok pingwina. Nawet jednemu z Czterech Śpiących zwisa sopel z hełmu.
Wybrałyśmy się z nieocenioną A., z którą od nowego roku pracuję i jak to zostało określone: razem "wpadamy w rezonans", na Pragę w celu zakupu okularów. Na Ząbkowską (swoją drogą nie polecam, pani sprzedająca na każde niemal pytanie odpowiada: "Nie ma szans". Nie ma w związku z tym szans, żebym coś u nich jeszcze kupiła). Miejsca parkingowego nie było, więc rechocząc, objechałyśmy Targową, Brzeską, znowu Targową, Ząbkowską. W końcu się udało. Jakaś była nasza radość na widok tego:
Ośnieżona góra po lewej to zakopany samochód. Jak to na Praszce bywa, stworzyła się w związku z sytuacją tego biedaka i kilku innych w podobnym stanie inicjatywa społeczna. Kilku panów chodziło od samochodu do samochodu, pomagając zrozpaczonym właścicielom je odkopywać. "Pani, tego to chyba trzeba będzie rozbujać". Nie wiem, jak ten samochód przeżył naprawdę, ale chyba się udało.
Mam jeszcze zdjęcie tyłu i początku akcji odmrażania i odśnieżania:
I nagle A. krzyczy: "Patrz, patrz! Rozwożą towary tylko zimą" :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz